Pożar lasu i koliber

Pożar lasu i koliber

Od pewnego już czasu, gdy robię zakupy, unikam plastikowych siatek. Albo mam swoje opakowania, albo kupuję luzem. Ostatnio kasjerka bardzo się zdziwiła, że musi ważyć kilka jabłek, które włożyłam do koszyka luzem. Wyjaśniłam jej, że staram się w ten sposób nie przykładać się jeszcze bardziej do zaśmiecania naszej planety… Wyśmiała mnie, twierdząc, że taka siatka to przecież nic w stosunku do góry śmieci, jakie „produkują” zakłady przemysłowe. No tak, miała rację,…. ale jednocześnie przypomniała mi się taka stara indiańska historia:

Pewnego dnia, ogromny pożar objął wielkie połacie lasu. Wszystkie zwierzęta uciekły w popłochu i z dala, jak porażone,  przyglądały się potwornemu żywiołowi. Tylko mały koliber wciąż nie ustawał: latał do pobliskiego strumyka, żeby nabrać kilka kropel do swego dzióbka, po czym wylewał je na ogień. Po pewnym czasie, mrówkojad poirytowany tą bezsensowną krzątaniną krzyknął do niego: „Oszalałeś? Przecież nie ugasisz pożaru kilkoma kroplami wody!” Na co koliber mu odparł: „Wiem, ale robię, co do mnie należy”….

Podaj dalej
2 komentarze
  • Zibeny
    Dodane o 01:51h, 07 lipca Odpowiedz

    I gdyby tak każdy człowiek robił to co do niego należy. Zacznijmy od siebie, nie patrzmy na innych.

    • admin
      Dodane o 16:05h, 11 lipca Odpowiedz

      Dokładnie tak. Mahatma Gandhi mówił: “Cokolwiek zrobisz, będzie nieznaczące, lecz jest bardzo ważne, byś to zrobił”.

Dodaj Komentarz